Na pytanie „co nowego” trudno mi odpowiedzieć. Bo z jednej strony – nic nowego. Codzienne rytuały. Posiłki, praca, spacery, usypianie, prysznic, sprzątanie, medytowanie, czytanie. Nic nowego. Ale też wszystko nowe. Córka mi rośnie i poważniejsze. Nie mówi już „Cio to?” tylko „A co to jest, mamo?”. Na pytanie „Emilko, idziemy się kąpać?” odpowiada „Nie mam czasu”. Od kilku dni śpi we własnym pokoju, we własnym łóżeczku. W naszym życiu domowym pojawił się nowy rytuał – pieczenia chleba. I tak co trzeci dzień budzi mnie niepowtarzalny zapach świeżo upieczonego razowca.
Od kilku tygodni codziennie staram się medytować. Powoli staje się to moją codziennością.
Nic nowego. Wszystko nowe.