Na ulicach pojawiły się kawiarniane ogródki, stoiska z lodami, a do warzywniaka na Filtrowej przywieźli nawet arbuzy. Noc była niespodziewanie ciepła. Przez otwarte okno wpadały podmuchy wiatru pachnące kwiatami jabłoni i mirabelek. Śniło mi się, że dryfuję na łodzi po wzburzonym morzu. Czułam na twarzy wiatr, który nad ranem zrobił się przejmująco chłodny.
Wiosna przynosi mi szybsze tętno o poranku i nieco płytszy oddech. Mylą mi się dni i godziny, regularnie wychodzę z domu bez portfela i dokumentów. Za każdym razem obiecuję sobie, że to już ostatni raz.
