Niedawno nie mogłam spać, a teraz nie mogę nie spać. Wystarczy, że na chwilę przysiądę, a grawitacja okazuje się nie do odparcia. Zapadam się w sen. Śnią mi się ptaki. Ogromna wrona wykrada jaja z gniazda na czubku drzewa. A potem niebo zalewa powódź małych, roztrzepotanych ptaków. Świergot. Szelest piór. Szare chmury.
