I nagle zabrakło sił na wszystko poza zwinięciem się pod kołdrą i czytaniem kolejnych rozdziałów „Widnokręgu” Myśliwskiego. Im bardziej czytam, tym bardziej się zwijam i tym bardziej jestem gdzieś pomiędzy, ale na pewno nie tu.

W nocy śni mi się nagi mężczyzna w eleganckim mieszkaniu. Przypomina którąś z rzeźb Michała Anioła. Jest żywy, ale zachował coś z marmurowego chłodu. Wpada mi w oko umywalka w kształcie otwartej muszli – takiej jak ta z obrazu „Narodziny Wenus” Botticellego. Nagle słychać zgrzyt klucza w zamku. Mówię uspokajająco do mężczyzny: – Zagadam ich jakoś i na pewno cię nie znajdą!
Budzę się z żalem. Jestem ciekawa, jak ta historia potoczyła się dalej. A może jeszcze się nie potoczyła?
