To dziwny, tajemniczy przepis. Niby mnóstwo do zrobienia, a robi się jakby samo. Niby długo, a jakoś tak krótko. Gotowanie kwantowe, gdzieś poza czasem. A może to dla mnie czas ostatnio biegnie nieliniowo, zwalniając i rozciągając się? Ale uwaga, to przepis dla długodystansowców.
Składniki:
– 3 kg pomidorów
– 1 kg jabłek
– 1 kg śliwek węgierek
– 3 średnie cebule
– 2 ząbki czosnku
– 1/2 szklanki cukru
– 1/2 szklanki octu jabłkowego
przyprawy: 3 goździki, listek laurowy, mała szczypta cynamonu, łyżeczka słodkiej papryki, łyżeczka ostrej papryki, kilka ziaren pieprzu, 2 łyżeczki soli, łyżka musztardy (ilość przypraw dopieramy kierując się własnym smakiem i preferencjami co do słodkości, słoności, ostrości…)
Czas przygotowania: 2 dni
Pomidory pokroić w ćwiartki. Można usunąć zdrewniałe, zielonkawe części – ale nie trzeba. Nie trzeba też obierać ze skórki. Wrzucić do garnka lub sporego naczynia żaroodpornego (w zależności od tego, czy będziemy piec czy gotować keczup).
- Dodajemy do naczynia obrane i pozbawione gniazd nasiennych jabłka, wypestkowane śliwki, pokrojone w ćwiartki cebule i czosnek.
- Wszystko (na razie bez przypraw) długo gotujemy / pieczemy na małym ogniu bez przykrycia. Ja najpierw rozgrzałam piec do 200 stopni, po pół godziny zmniejszyłam temperaturę do 170 stopni. Piekłam przez 2 godziny i zostawiłam na noc w ciepłym piekarniku. Rano znów włączyłam piec na 200 stopni, piekłam pół godziny, wyłączyłam i zostawiłam w nagrzanym piecu aż do powrotu z pracy. Potem znowu to samo – piec na 200 stopni, po pół godziny 170 stopni i 2 godziny pieczenia.
W tym czasie do sporego słoika (0,7 l) wrzucamy cukier, sól, przyprawy, ocet. Potrząsamy zakręconym słoikiem energicznie, aż wszystko się ładnie wymiesza i zostawiamy na 40 minut, żeby się „przegryzło”.
- Wyjmujemy garnek z pieca. Pozwalamy zawartości nieco przestygnąć, a potem wszystko miksujemy lub blendujemy. To nie koniec. Następnie zmiksowaną masę przecieramy jeszcze przez sito. To niezbędne, żeby ketchup miał odpowiednią konsystencję i żeby nam pestki w zębach nie trzeszczały.
- Do przetartej masy dodajemy przyprawy ze słoika, wyjąwszy wcześniej goździki, ziarna pieprzu i liść laurowy. Mieszamy wszystko i wstawiamy do pieca nagrzanego na 190 stopni jeszcze na 40 minut.
- Pasteryzujemy słoiki. Ja wkładam umyte do pieca i pasteryzuję 20 minut w temperaturze 130 stopni.
- Do gorących słoików wlewamy ketchup. Mi z podanej ilości składników wyszło 8 słoików o łącznej pojemności prawie 2 litrów. Jeśli ketchup bardziej odparujemy, będzie go nieco mniej. Zakręcamy i wstawiamy jeszcze do pieca na 20 minut. Potem wyłączamy piec i zostawiamy słoiki w środku aż do wystudzenia. Czyli na przykład na noc… I już! Możemy cieszyć się komplementami, takimi na przykład, jakimi uraczyła mnie moja 8-letnia córka, czyli że „smakuje zupełnie jak w McDonald’sie”.