Drogi pamiętniku, śnieg zasypał nas na dobre. Odsalam moje kozaki chusteczkami z woskiem do pielęgnacji mebli drewnianych i czekam na dzień, w którym budzik zadzwoni już po wschodzie słońca.
Emilka chce iść na tegoroczny bal w stroju Lorda Vadera, a w wolnych chwilach pracowicie przerysowuje roboty z kupionej z kieszonkowego Encyklopedii postaci Gwiezdnych Wojen (tytuł zapewne przekręciłam).
Ja hoduję katar zatokowy i nadrabiam życiowe zaległości z fantastyki naukowej. Do snu kołysze mnie międzygalaktyczna pustka i te szalone małpoludy o zbyt wysokim mniemaniu o sobie.
Niespodziewany telefon spod Pirenejów, gdzie trwa właśnie pora deszczowa, a grzejniki są niewielkie i raczej symboliczne. Rwie się połączenie i pojawia mi się w głowie szalona myśl napisania listu (kiedyś ludzie chyba tak robili, jak byli daleko od siebie?).
Pomiary wykonane przez bezduszną wagę łazienkową wprawiają mnie w przygnębienie.
Ludzie listy piszą także dziś, choć niewiele osób w to wierzy 🙂 Jedną z nich jest Mateusz, który publikował Twoje tutejsze teksty. Lubię pisać i wysyłać listy z myślą o reakcji odbiorcy, który często zupełnie się tego nie spodziewa. Ale zdaję sobie też sprawę, że taki kontakt to raczej dla ludzi kochających elementy świata analogowego 😉
PolubieniePolubienie