We śnie senna czarna rzeka
I krokodyla w cieniu ślepia
Błysk białek, żółtych zębów błysk
Moja stopa, jego pysk
Sunie krokodyl przez wody czerń
Jeszcze nie noc, a już nie dzień
Idziemy znów na spacer z psem
Na rzece krokodyla cień
Ludzie, rozmowy, lekki ton
Zerkam przez ramię na tamten dom
Gdzie za zasłoną stoisz sam
I jesteś naraz, tu i tam
Dlaczego stajesz? pytasz mnie
Coś w cieniu przewidziało się
Jak odpowiedzieć tobie mam?
Widziałam kogoś, kogo znam
Minęła chwila, albo rok
A alejkami pełznie mrok
Krokodyl przysnął, warknął pies
Mężczyzna w oknie, kilka łez.