Smak syropu Pini przenosi mnie ćwierć wieku wstecz (powiązane wspomnienia: żółte tabletki rutiniscorbinu, polopiryna rozpuszczana w łyżce wody, wapno musujące w szklance wody, ale bez dodatków smakowych typu cytryna czy pomarańcza). I jeszcze więcej: lekarska wizyta domowa, dotyk gorącego szkła na plecach (bańki), dziadek zrywający młode pędy sosny na syrop, babcia krojąca cebulę i zasypująca ją cukrem – też na syrop. Szklany termometr, który trzeba było trzymać pod pachą cały kwadrans. Maść tygrysia w małym, okrągłym pojemniczku (wierzyłam, że robi się ją z jadu żmiji). Babcia kładąca wilgotne ręczniki na grzejnikach, żeby powietrze było nawilżone. Na drapiące gardło pyszny chlorchinaldin, którego nie wolno było rozgryzać, a ja zawsze rozgryzałam. Zimne okłady na czole przy wysokiej gorączce. Takie były rytuały uzdrawiające mojego dzieciństwa.

Należałem do grona chorowitych dzieciaków. Przychodnia znajdowała się na drugim kocu miasta. O wizytę domową było trudno. Budynek, w którym ulokowano ją powstał w latach świetności minionej epoki. Pediatra przyjmował na parterze. Ustanowiono osobne wejście dla dzieci zdrowych i chorych. W praktyce tego nikt nie respektował. W gabinetach przyjmowały osoby chcące dotrwać do wymarzonej emerytury. Aby się tam dostać trzeba było wystać w kilkugodzinnej kolejce. Doktor pytał co dolega. Wręczał receptę i na koniec życzył dużo zdrowia.
Z racji, że pojawialiśmy się tam dość często to pewnego razu wyciągnął szpatułkę, ubrał okulary i dokonał inspekcji gardła. Zalecił wycięcie migdałków. Wypisał skierowanie do laryngologa. Mama zgodziła się na zabieg bez zastanowienia. Czy przyniósł on wymierne korzyści? Chorowałem rzadziej, ale intensywniej. W wielu przypadkach domowe sposoby nie dawały rady i do leczenia zaprzęgano antybiotyki.
O chlorchinaldine krążyły różne plotki. Uważano, że szkodzi na układ nerwowy. Na gardło dobrze robiło ciepłe mleko z masłem i miodem bądź płukanie ciepłą wodą z solą. Miętowe tabletki z dodatkami łagodzące boleści pojawiły się dopiero w latach przemiany ustrojowej.
PolubieniePolubienie